Tego dnia wyruszyłam jeszcze bardziej na północ. Moim celem był Trójstyk Granic Wisztyniec oraz postawienie stopy na Litwie. Jak się okazało na Rosję nie mogłam sobie pozwolić, ponieważ teren był monitorowany i nawet zdjęć nie można było wykonywać temu fragmentowi. Bardzo restrykcyjne obostrzenia. Smuteczek. Wiem, że pisząc tą opowieść dużo planuję, ale tutaj znowu – kiedyś muszę zobaczyć jak wygląda Obwód Kaliningradzki. No bo o Litwie nie wspomnę – też planuję zrobić objazdówkę.
-
Trójstyk Granic Wisztyniec
Dalej skierowałam się do miejscowości Stańczyki. Znajdują się tam mosty wpisane do rejestru zabytków. Mosty? Właściwie to akwedukty. Wiedzieliście, że mamy w Polsce akwedukty? I to tak piękne, że nie ustępują tym rzymskim. Na parkingu spotkałam motocyklistę z Litwy, który jechał moim motocyklem marzeń – Victory. Ech, nie mówię głośno nawet, żeby Hania dotrwała do końca mojej podróży 🙂 Dróżka do mostów też niczego sobie – bardzo ciekawie obsadzona drzewami dookoła. Właściwie te drogi obsadzone drzewami ciągły się jeszcze długo później – prawie całe województwo Warmińsko-Mazurskie a nawet i Pomorskie.
Kiszki zaczęły mi grać marsza, no więc jak już jestem w tym miejscu, koniecznym jest odwiedzić Kruklanki i Moto Gospodę. Zacne danie oczywiście w towarzystwie innych motocyklistów, którzy widać że chętnie tam zaglądają. Sam wystój też niczego sobie: dekoracje jakich nie powstydziłby się żaden szanujący się fan motoryzacji 🙂
-
Moto Gospoda w Krulkankach
No i na deser tego dnia zostawiłam sobie Wilczy Szaniec. Pewnie kojarzycie to miejsce z zamachem w lipcu 1944 albo przynajmniej, że była to kwatera główna Adolfa Hitlera. Oczywiście siedziba była przenoszona, ale akurat Hitler w Wilczym Szańcu przebywał w latach 1941-1944 a to dlatego by dowodzić z niej wojskami kierującymi się na ZSSR. Mieli rozmach, nie powiem: aby zobaczyć wszystko, na to miejsce musicie poświęcić przynajmniej godzinę. Zdecydowanie warto!
Z góry przepraszam za mnóstwo zdjęć, które tak właściwie to nie oddają jak wygląda to miejsce w realu. Po prostu zachęcam Cię Drogi Czytelniku do zobaczenia tego na własne oczy.
-
Wilczy Szaniec
Po powrocie na parking miałam małą rozkminę. Patrząc na maszyny pozostałych osób zwiedzających Wilczy Szaniec stwierdziłam, że tylko moja Hania ma taki zasłużony (a jakże) wiek. Pozostałe maszyny powiedziałabym że max 10 czy 15-letnie. Cóż, ale jak pięknie daje radę 🙂
Na sam koniec dojechałam na nocleg do Bartoszyc. Tym razem zarezerwowałam miejsce w hotelu. Okazało się, że wraz ze mną tej samej nocy odpoczywał tam przemiły motocyklista z Bydgoszczy, który pomógł mi rano wyciągnąć mój motocykl z parkingu. Bardzo serdecznie pozdrawiam i dziękuję!
Podsumowanie dnia czwartego:
– dystans: 324 km
– czas przejazdu: 5 g 12 min
– całkowity dystans: 1348 km