Byłam dzisiaj w Kownie. Pani, która zrobiła mi zdjęcie była bardzo sympatyczna i wypytywała się skąd jestem i co tu robię na motocyklu 🙂 Oczywiście ja w ząb litewskiego nie znam, ale fajnie rozmawiało się po angielsku. W ogóle to strasznie nie lubię kostki, a tamtejszy rynek jest jej pełen. Udało mi się jeszcze znaleźć miejsce, gdzie można się napić piwa imbirowego (Buddha bar btw 😃)
Jeżeli dotychczas narzekałam jak drogo jest w Polsce, to wyobraźcie sobie, że pocztówka w Kownie to nawet 1,8 eurasa 😅.
W Wilnie spędziłam trochę więcej czasu. Byłam na Ostrej Bramie i motocykl zostawiłam praktycznie zaraz przed wejściem. Mam nadzieję, że żaden mandat do mnie nie przyjdzie. Z drogi oby też nie, chociaż znowu – jeżeli kiedykolwiek narzekałam na radary w Polsce, to już nie będę. Tam są co chwilę. W dodatku nasze są żółte, a tam widziałam jeden taki mały, czarny, niski rozstawiony w centrum Wilna. Jeżeli mielibyście kiedyś ochotę coś zjeść, to polecam serdecznie grzybową w chlebie. To było tak dobre, że nie pamiętam kiedy jadłam tak dobry chleb.
Rozwiązanie, które mi się podobało na drodze, to sygnalizacja – zielone światło zaczyna migać jak już ma się kończyć. Do tego przejścia dla pieszych są lepiej oznakowane – pojawiają się takie romby przed.
Pojedzone, pospacerowane i czas ruszać. Wilno jest bardzo przekopane i trwa sporo remontów. Dlatego czas wyjazdu może się sporo wydłużyć. No ale nie jak ma się motocykl 🙂 Ja jednak grzecznie stałam między samochodami, bo mam sporą szerokość razem z sakwami, a do tego nie jestem u siebie. A słyszałam wcześniej, że jakoś niespecjalnie jesteśmy lubiani. No ale obok słyszę przepiękny ryk silnika i wjeżdża gość na victory ✌️ Szanowni SOGowcy musicie mi wybaczyć, to jest drugi mój motocykl marzeń 🙂 Wbijam się więc za nim skoro już utorował drogę. Oczywiście u nich też lewa działa, zatem przed rozjechaniem się w swoje strony było słynne pozdrowienie.
Tak oto dojechałam do miasta Troki, aby zobaczyć słynny zamek. Wrzucam oczywiście zdjęcia. Niestety tam nie lubią motocyklistów, bo pod sam zamek motocyklem nie dojedziecie. Postawili zakaz 😞 Jak się dowiedziałam na innej grupie po prostu burmistrz miasta wkurzył się na ryczących motocyklistów i zakazał wjazdu. Zatem jeżeli chcecie odwiedzić zamek, trzeba zostawić moto i trochę się przejść. Ale tu znowu – Litwini jednak nie mieli z tym problemu i omijali zakaz.
Gdy wyjeżdżałam z Trok zaczął siąpić deszcz i towarzyszył mi już niestety aż pod sam nocleg.
Przebyty dystans: 429 km