Podróż dookoła Polski 2021 – dzień 9

Poprzedniego dnia miał miejsce pewien incydent, który wpłynął na ten dzień, więc przytoczę tutaj całą sytuację. Pewna rodzinka spacerowała po parku i szła w stronę zamku. Chłopczykowi spodobał się motocykl i bardzo chciał usiąść. Mówię: czemu nie? Ja w tym czasie przepakowywałam rzeczy potrzebne na nocleg i miałam już lecieć spać. Nie przewidziałam jednego: chłopczyk prawdopodobnie bawiąc się włączył światła. Pewna nie jestem i ręki (ani niczego innego) sobie uciąć nie dam. Jednak rano miałam przykrą niespodziankę: po włożeniu kluczyka żadna dioda się nie świeci. I tym oto sposobem rozładował mi się do zera akumulator. Super! Trzeba coś wykombinować na prędkości. W sumie to ostatnia prosta do domu, więc bez tego nie byłoby przygody 🙂

Najpierw obdzwoniłam lokalne warsztaty i byłam nawet w sklepie motoryzacyjnym. Ale niestety, warsztaty były jeszcze zamknięte, a w sklepie nie mieli ani takiego akumulatora ani odpowiedniej ładowarki. Myślę sobie, że jest to dobra okazja wykorzystać Facebooka. Napisałam o moim problemie oraz gdzie jestem i o dziwo bardzo szybko znalazł się miły motocyklista właśnie, który uratował mój tyłek (i Hanki!). Przyjechał z kablami samochodem (po nocnej zmianie, więc +1000 do szacunku) i naładował wydojony akumulator. Ktoś mi kiedyś powiedział: motocyklista nigdy nie jest sam. Coś w tym jest! Bardzo serdecznie dziękuję Panu Dawidowi z Prudnika! Nadal jestem dłużna kawę w Krakowie 🙂

Po tych przygodach trochę odechciało mi się przedłużania wycieczki o jeszcze jeden dzień i kilka miejsc do odwiedzenia. Zdecydowałam wrócić na Podkarpacie. Więc niestety tym razem nie będzie żadnych zdjęć.

Podsumowanie dnia dziewiątego:

– dystans: 457 km

– czas przejazdu: 6 g 8 min

– całkowity dystans: 3034 km

Trasa dookoła Polski – dzień dziewiąty
Trasa dookoła Polski – dzień dziewiąty

Podsumowanie wyjazdu

Zatem w liczbach:

– całkowity dystans: 3034 km

– godzin w siodle: 48h 39 min

– spalanie Hanki: od 3.5 do 5.2 l/km

– koszt noclegów: od 40 do 120 zł

– uzupełniony olej: 700 ml

– przepalona żarówka: 1 szt

– rozładowany akumulator: raz

– tyłek: cały i zdrowy

– wiara w ludzi: jest

 

Co bym zmieniła? Następnym razem myślę, że jednak warto brać namiot. Mniej stresu byłoby, gdybym jednak miała tą świadomość, że w razie czego jednak będzie gdzie spać. Z każdym kolejnym też wyjazdem człowiek się uczy co trzeba zabierać a co jest zbędne. I tak następnym razem myślę, że inaczej zorganizuję rzeczy, które mam ze sobą zabrać. Nie warto też ufać Bookingowi. Do samego portalu nic nie mam, bo to była ewidentnie wina hotelu, niemniej jednak warto się nawet kilka razy upewnić czy mamy gdzie spać 🙂 Dodatkowo planując trasę warto zaznaczyć tylko kilka miejsc, a nie cały zestaw, bo nigdy nie będziemy w stanie w ciągu dnia zobaczyć wszystkiego. Gdyby poświęcić nawet 20 minut na każde z miejsc, to musimy wziąć pod uwagę, że jeżeli nigdy tam wcześniej nie byliśmy, to zajmie nam trochę zorientowanie się w terenie: znalezienie wjazdu, miejsca parkingowego, wejścia. Warto też sprawdzać godziny otwarcia. Co do incydentu z propozycją spania na płytkach to szybko o tym zapomnę, ponieważ spotkałam tylu życzliwych i sympatycznych (i pomocnych a jakże) ludzi, że nie warto pamiętać o żadnych złych chwilach 🙂 Za to dobre zawsze!

Lewa!