Podróż dookoła Polski 2021 – dzień 3

Właściwie to jeszcze nic nie pisałam o noclegach. Zanim wyruszyłam w podróż trzeciego dnia, to naprawdę porządnie się wyspałam. Mało tego – moja Hania też została schowana w garażu, więc i nią się zaopiekowano. Dlatego bardzo serdecznie polecam Agroturystykę u Ali Stara Bordziłówka 8. Bardzo sympatyczni właściciele, a jak się okazało mąż Pani Ali również posiada motocykl – niestety nie dowiedziałam się jaki, ale przecież nie jest powiedziane, że tam jeszcze nie wrócę 🙂

Wyspana, zwarta i gotowa na nowy dzień ruszyłam dalej w trasę. Po drodze jakiś mały przystanek na zakupy (bo wcześniej zafascynowana jazdą zapomniałam całkowicie o jedzeniu), a po zakupach przegląd Hani. No i tutaj trochę smutek – poziomu płynu chłodniczego było tak mało, że nie widać było go w ogóle w skali. Szczególnie, że dzień wcześniej rozmawiałam z kimś, kto również posiada dokładnie ten model i mówił mi, że akurat jego miała dość spory problem z chłodzeniem szczególnie podczas jazdy po mieście. Chciałam wykorzystać to, że właściwie silnik jest jeszcze zimny i dlatego zaczęłam szukać w pobliżu jakiegoś sklepu albo warsztatu. I tutaj znowu trafiłam na bardzo dobrych ludzi – chyba mam fart 🙂 Dlatego w tym miejscu również muszę serdecznie polecić warsztat w Konstantynowie Mix Cars Agnieszka Panasiuk. Hania dostała płyn, a ja w butelce jeszcze trochę na drogę i mając nadzieję, że motocykl nie będzie gubić go po drodze, ruszyłam dalej.

Kolejnym miejscem w mojej podróży był Park Miniatur w Hajnówce. Świetne miejsce, jeżeli chcecie na szybko “zwiedzić” wszystkie ważniejsze zabytki Podlasia. No i oczywiście zrobić mnóstwo zdjęć! Część z tych miejsc oczywiście zobaczyłam później, a część po prostu dopisałam do listy punktów obowiązkowych na następną podróż dookoła granic.

  • Park Miniatur w Hajnówce
    Park Miniatur w Hajnówce

 

Z Parku miniatur już bardzo blisko do Białowieży i Rezerwatu Pokazowego Żubrów. Tam oczywiście można spotkać Pana Żubra, ale nie tylko: czekają na nas żubroń, jeleń, sarna, koń polski, dzik, odyniec, a nawet wilk. Żubra już widziałam wcześniej w Bieszczadach natomiast ogromne wrażenie na mnie wywarło spotkanie z wilkiem – dziwne uczucie, gdy dzikie zwierzę jest tuż obok Ciebie.

  • Rezerwat Pokazowy Żubrów w Białowieży
    Rezerwat Pokazowy Żubrów w Białowieży

 

Kolejny przystanek – obiad w Białowieży. Przede mną jeszcze trochę drogi do pokonania, więc miejsce i czas idealne, żeby zrobić nieco dłuższą przerwę i spokojnie zjeść coś ciepłego. Jako, że jestem na Podlasiu i słyszałam wiele o pysznej kiszce ziemniaczanej, to czas najwyższy przekonać się czy rzeczywiście jest taka dobra. Dlatego mój wybór padł na Gospodę Pod Żubrem (jakże tematycznie) oraz właśnie to danie. No i nie zawiodłam się – przyzwyczajona do kiszki, którą w moich rejonach tradycyjnie robi się z kaszą gryczaną, tutaj smak był rzeczywiście inny, ale jakież to dobre 🙂 Do tego bezalkoholowe litewskie piwo.

No, po takim obiedzie to rzeczywiście przerwa musi być dłuższa. Wybrałam się zatem na mały spacerek poobiedni w najbliższe okolice. Wszędzie jest tak pięknie: Narewka, stawy, Dworek Gubernatora Grodzieńskiego no i park pałacowy.

  • Białowieża
    Białowieża

 

Wypoczęta, najedzona (aż za bardzo, niech was nie zmyli ten niepozornie wyglądający talerz – danie jest baaaardzo sycące) ruszyłam dalej. No i właściwie to zdałam się całkowicie na Google Maps jeżeli chodzi o nawigację. Jakież było moje zdziwienie, gdy nagle asfalt się skończył, a ja wjechałam w piach. Wtedy, jadąc tam tą drogą mówiłam sobie: nigdy więcej. Hanka przecież nie jest crossem 🙂 Jednak mimo, że trochę koła wiły się w piasku, to tak naprawdę było wystarczająco twardo i nawet ja – niewprawiona w boju dałam radę przejechać. W nagrodę za to pokazały się śliczne wioski, malownicze pola a też po drodze spotkałam (no właśnie nie do końca jestem pewna) procesję prawosławną. Obstawiana była ona przez dwóch panów policjantów na… zgadnijcie… motocyklach 🙂 Z bananem na twarzy jadę dalej. Banan zrobił się jeszcze większy, gdy zobaczyłam kierunek na Królowy Most (kto oglądał “U Pana Boga za piecem” ten dobrze wie). Kolejny punkt dodany do następnej wyprawy – Królowy Most.

Później wyjechałam na drogę do przejścia granicznego na Białoruś. Jeżeli pojedziecie tą samą trasą, to musicie uważać, ponieważ przed granicą tworzy się spora kolejka tirów, aże droga jest dość wąska, to trzeba bardzo być skupionym i patrzeć czy nic z naprzeciwka nie nadjeżdża. Szczególnie, że to droga przez las z wieloma zakrętami. Wreszcie zjechałam w podporządkowaną, w las i ku mojej “uciesze” znowu piach. No cóż, chyba nawet polubiłam tego typu drogę. Jakoś przebrnęłam z tymi wszystkimi betami, sakwami, kuframi i z moim, nie lekkim tyłkiem do końca. Udało się. Osiągnełam mój ostatni tego dnia punkt, który planowałam zobaczyć. I tak Tatarska Jurta już była zamknięta, ale zobaczyłam Drewniany Meczet w Kruszynianach i cmentarz tatarski. No i oczywiście w tym miejscu spotkałam wielu motocyklistów mimo już późnej pory. Pozdrowiliśmy się i z bananem na ustach pojechaliśmy dalej – każdy w swoją stronę 🙂

  • Drewniany Meczet w Kruszynianach
    Drewniany Meczet w Kruszynianach

 

Na tym zakończyłam zwiedzanie tego dnia. Zmęczona dotarłam do Sokółki i tam po uprzednim przepraniu gaci, padłam na łóżko.

Podsumowanie dnia trzeciego:

– dystans: 270 km (ale jakże wyczerpujące)

– czas przejazdu: 4 g 59 min

– całkowity dystans: 1022 km

Trasa dookoła Polski – dzień trzeci
Trasa dookoła Polski – dzień trzeci